Ulubieńcy i niezbędniccy występują w każdej dziedzinie życia. Przedstawiam Wam piątkę faworytów, bez których mój kulinarny świat mógłby upaść.
OLIWA
To po pierwsze – zarówno do dekoracji, dressingów, jak i kosmetycznych spraw. Uwielbiam jej wszechstronność, a w dodatku w smaku nie ma sobie równych.
Świeży chleb orkiszowy polany oliwą i ziołami prowansalskimi, mmmm.
MAŁY NOŻYK
To zabawne, ale ta prawie mordercza broń kosztuje ok. 1,99 zł, ale nie znam lepszego sprzętu, który jest tak poręczny i ostry. Nadaje się do krojenia i obierania warzyw, czy cięcia mięsa. Problematyczne wydaje się jedynie krojenie pieczywa.
BLENDER
Używam go właściwie do wszystkiego – to sprzęt wielofunkcyjny, ma tryliard końcówek. Dostałam go rok temu jako prezent bożonarodzeniowy i zastanawiam się jak mogłam sobie wcześniej radzić bez niego. Blenduje, miksuje, ubija, rozkrusza lód, kroi, szatkuje i wiele więcej. Ostatnio zastanawiam się czy nie kupić do niego części sokowirówki… Myślę, że kosztował w granicach 200 zł, ale pewności nie mam.
MIŁOŚĆ
Bo gotować trzeba z sercem. I nie ważne, czy gotuje się dla całej rodziny, pary czy tylko dla siebie samego. Takie potrawy zawsze lepiej smakują. (Swoją drogą, tablica korkowa też się przydaje...)
SARKAZM…
… by nie było za słodko, odrobina fantazji, by tworzyć własne dzieła i uśmiech, bez względu na to ile garnków się przypali.
(Tablica blaszana do przywieszenia, polubiłam ją od pierwszego wejrzenia.)
Pewnie wymieniać mogłabym bez końca (warzywa, owoce, przyprawy, piekarnik, kasza jaglana…), ale to było pierwsze pięć rzeczy, które mi od razu wpadły do głowy.